Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
2
Co Holendrzy kładą na kanapki - broodbeleg

 
 
Ten, kto pracuje w otoczeniu Holendrów przynajmniej raz został przekonany do dorzucenia kilku euro na wspólny lunch. Tak, w wyniku presji prawdopodobnie trudno było się oprzeć, a koledzy z pracy rzucili kilka słów o tym, że jest się ‘za mało holenderskim’, co skończyło się dodaniem tych dwóch euro do wspólnej puli. ALE… można było być mądrzejszym. Powinno się wiedzieć, że kombinacja słów ‘holenderski’ i ‘lunch’ może prowadzić tylko do rozczarowania.


Taki wspólny lunch, który w tym wypadku masz ‘przyjemność’ przeżyć, zazwyczaj ogranicza się do jedzenia chleba z jakąś odmianą ‘smarowidła’ z niedostrzegalnymi grudkami, które mylnie określane jest jako ‘salade’ lub ‘filet’. 

Inaczej nie da się tego ująć: Holenderski lunch to smutna sprawa. Wymaga od nas dużej ilości nabiału, dużo chleba i dużo rozsmarowywania. Jak na kraj, któremu brak kulinarnej kreatywności, Holendrzy są niesamowicie pomysłowi w „dziale smarowideł”. Przekształcili oni każdą formę doskonale jadalnej żywności w grudkowatą, wymieszaną maź. Oczywiście mamy tu standardowe pasty jajeczne, czy pasty z tuńczyka, ale mieszkańcy Niderlandów nie spoczęli na laurach i stworzyli całkiem nowe odmiany lepkich mikstur. Czemu nie spróbować odrobiny kip sate salade (puree z kurczaka w sosie orzechowym), garnalen knoflook salade (zmiksowane krewetki z czosnkiem), lub trochę farmersalade (czyżby chodziło o zmiksowanego farmera? :) ). Wszystkie te przysmaki zawierają pokaźne ilości majonezu, tak żeby wszystko zawierało 99% tłuszczu. 

 Jeżeli owe salades to nie Twoja bajka, zawsze można skorzystać z szerokiego asortymentu smeerkaas, czyli smarowanego sera. 
Na koniec jeszcze jedna rzecz! Filet Americain! Jest to kwintesencja holenderskich ‘smarowideł’. Głodny? Wystarczy wziąć soczystą garść wołowiny i końskiego mięsa, wrzucić do miksera, dodać trochę przypraw, może odrobinę cebuli i mieszać aż powstanie gładka różowa pasta – następnie wszystko należy radośnie rozsmarować po kromce chleba. 

Tak, czasami fakty są dziwniejsze niż fikcja. Holendrzy naprawdę kochają te rzeczy! Smacznego więc. Ktoś ma ochotę na dawkę pasożytów z dodatkiem E.Coli i Salmonelli? :) źródło: stuffdutchpeoplelike.com
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Teresa B

08-01-2014 23:07

te salatki maja tyle konserwantow ,ze po otworzeniu opakowania przez 3 tygodnie nawet plesn ich nie rusza

Bliżej nas