Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Czytelnia

Historia jednej miłości. Dlaczego mieszkańcy Niderlandów uwielbiają jeździć na rowerach?

Agnieszka Halman

03 lipca 2021 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Historia jednej miłości. Dlaczego mieszkańcy Niderlandów uwielbiają jeździć na rowerach?

Niektórzy pracodawcy wypłacajom dojeżdżającym do pracy na rowerze dodatek do pensji. fotolia.com/ fot. Sergii Mostovyi/ royalty free

Niderlandy bez rowerów – trudno jest wyobrazić sobie taką alternatywną rzeczywistość. Mieszkańcy kraju tulipanów na dobre zakochali się w jeździe jednośladem i według danych statystycznych na każdą osobę przypada co najmniej jeden taki pojazd. Mało kto zastanawia się, co sprawiło, że to właśnie w tym państwie ludzie na stałe związali się z rowerami i kiedy się to wszystko zaczęło. Spróbujemy to nieco przybliżyć.
testek
Reklama

Deszcz czy słońce

Każdy, kto w wolnym czasie lubi jeździć na wycieczki rowerowe, doskonale wie, jak duże znaczenie w tej kwestii odgrywa pogoda. Najlepiej jeździ się w słoneczne, ale nie upalne dni. Wiatr i deszcz nie są mile widziane, bo znacząco wpływają na widoczność na drodze.  

Można zatem zakładać, że w kraju, w którym niemal wszyscy mieszkańcy jeżdżą na rowerze do pracy i szkoły, pogoda musi być nieskazitelna każdego dnia. Tymczasem Niderlandy słyną ze swojej zmiennej, często deszczowej i ponurej aury, a mieszkańcy i tak chętnie wybierają jednoślad zamiast samochodu. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: bo mają lepsze drogi.

Napoleońskie ulice

Aby zrozumieć, dlaczego w Niderlandach znajduje się tyle dobrze przystosowanych do jazdy rowerem dróg, należy cofnąć się do czasów napoleońskich. 

Kiedy Bonaparte podbił kraj tulipanów, od razu postanowił zainwestować w nowoczesne budownictwo. Jego celem było stworzenie ulic, które umożliwiłyby łatwy transport dla wszystkich mieszkańców. Napoleon stracił władzę w momencie odzyskania niepodległości przez Niderlandy, ale jego drogi zostały i trzeba było je odpowiednio zagospodarować.

Pod koniec XIX wieku postanowiono, że z powodu problemów finansowych część zbudowanych ulic będzie wyłożona tanią, czerwoną cegłą. Zakładano, że pas jezdni nie będzie różnił się od reszty drogi. Będzie służył zarówno pieszym, jak i pierwszym samochodom. 

Kiedy rozpoczęła się moda na jazdę na rowerze, zdecydowano, że będzie to specjalnie wydzielona część przeznaczona tylko dla kierowców jednośladów. Okazało się, że pierwszych ścieżek rowerowych było w kraju naprawdę wiele.
Rowery na niderlandzkich ulicach.
Rowery na niderlandzkich ulicach. Źródło: fotolia.com/ fot. nakov/ royalty free

Miłość, która przetrwała wojnę

Kiedy mieszkańcy zdali sobie sprawę, że drogi w ich państwie są rewelacyjnie przystosowane do jazdy jednośladem, postanowili masowo kupować właśnie ten pojazd. W okresie I wojny światowej popularność roweru była bardzo duża na tle innych części Europy. 

Chwilą kryzysu okazała się II wojna światowa. To właśnie wtedy okupanci III Rzeszy skonfiskowali dużą część pojazdów na rzecz armii. Mieszkańcy dotkliwie odczuli stratę swojej własności, co do dzisiaj wypominają swoim zagranicznym sąsiadom. Istnieje sarkastyczne powiedzenie, które umożliwia im spuentowanie kłótni z Niemcem słowami ,,oddaj mi najpierw rower!”. 

Można było przypuszczać, że po zakończeniu wojny i nowej modzie na środki transportu, Niderlandczycy nie wrócą do starych, dobrych jednośladów. Tymczasem mieszkańcy postanowili zapomnieć o swoich poprzednich stratach i kupowali nowe rowery. Okazało się, że popularność pojazdu – zamiast maleć – wzrastała ze zdwojoną siłą.

Miłość w obecnym wydaniu

Aktualnie, według danych statystycznych, mieszkańcy kraju tulipanów przejeżdżają co roku około 15 mln km. Każdego dnia statystycznych Niderlandczyk pokonuje 2,5 km.  

Niderlandy są jedynym krajem na świecie, który posiada więcej rowerów niż ludzi. Obliczono także, że dzięki ruchowi wywołanemu jazdą jednośladem, kraj oszczędził już 19 mln euro na opiece zdrowotnej. 

Uwielbienie do jazdy tym środkiem transportu zdaje się cały czas rosnąć. Każdy, kto przeprowadza się do kraju tulipanów, prędzej czy później zdaje sobie sprawę, że musi zainwestować w rower. Jeżeli tego nie zrobi, to straci nie tylko pod względem czasowym (zakorkowane ulice są zmorą wszystkich kierowców), ale także będzie źle oceniany przez rodowitych mieszkańców.
Gość
Wyślij


Bliżej nas