Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
1988 Postów

()
Latający Holender
Bursztynowy plyn przyjemnie draznil gardlo. Zreszta po dwoch butelkach wszystko wokol bylo przyjemne.
Holmes z niejakim zdziwieniem stwierdzil, ze jest sam, a ze wlaczyl mu sie szwedacz, mruknal do siebie:
- Eh, zadzwonie do Wiedzmy.
Po czym pokrecil korbka.
Po kilku nieprzyjemnych trzaskach w sluchawce rozlegl sie glos, raczej pytajacy niz stwierdzajacy:
- Hallo?...
- Czesc Wiedzma, to Ty? - zapytal rezolutnie geniusz.
- Tak - odpowiedziala nie mniej rezolutnie Wiedzma. - A to TYYY?
- No!.. - ucieszyl sie - Aaa... skad wiedzialas?
- Przeciez brales u mnie lekcje logiki - przypomniala Wiedzma.
- Ach, istotnie! - stuknal sie w czolo z plaskacza - Sluchaj, co robisz?
- Wlasnie lece do Adamma, dostal dziwna paczke ze Slowacji.
Holmes natychmiast oprzytomnial. Wyostrzone zmysly rozpoznaly w tym reke Watsona. Sluchawka zadyndala na sznurze. W nieodkrytych przez innych zwyczajnych zjadaczy chleba zakamarkach mozgu z zawrotna predkoscia ukazywaly sie mozliwe rozwiazania zagadki slowackiej przesylki. Detektyw podszedl do stojaka, zdjal z niego skrzypce, przejechal smyczkiem po strunach wydobywajac z instrumentu to, co Stradivarius w niego wlozyl... Poplynela muzyka. Piekna, najpierw rzewna, spokojna, powoli zwiekszajaca tempo, jak wezbrana rzeka.
- Hallo?... Hallo! - Wiedzma pokiwala ze zrozumieniem glowa. - No tak, znowu skul sie jak sztucer... - westchnela, po czym wsiadla na miotle i odfrunela do Adamma.

Dokladnie w tym samym czasie Watson rozsiadlszy sie wygodnie przy stole zamowil porcje knedliczkow. Przy stoliku obok, spod daszka czapki przygladal mu sie pulchny, rumiany jegomosc.
- Pssst - syknal - Czesc Bond-James-Bond, jestem Szwejk de Dzielny i jestem tu incognito. Przeszedlem przez zielona granice z Czech, zeby sie z Toba spotkac...
Doktor o malo nie zakrztusil sie knedliczkiem...
Zgłoś wpis
1988 Postów

()
Latający Holender
... a pierogi z bryndza stwierdzily, ze autorom zabraklo weny, albo zwyczajnie odpoczywaja po weekendzie...
Zgłoś wpis
77 Postów
Uma T
(Uma)
Gaduła
Doktor z trudnoscia zlapal oddech. Mial uczucie jakby powietrze nie dochodzilo mu do pluc, w oczach mial lzy. Postanowil po raz setny wiecej dbac o siebie, wyprowadzic sie od Holmesa i po raz pierwszy przepisac sobie Beta Blocker. Praca w takich warunkach wykonczy mnie, pomyslal. Przez chwile rozwazal mozliwosc przejscia na mocno, mocno, mocno przyspieszona emeryture. Przez nastepna kupno psa. Kot odpada, wydedukowal w momencie, gdy na stole pojawila sie kolejne potrawa.
"Buchty s lekvarom", oznajmila spiewnie kelnerka, serwujac dymiace nalesniki polane sosem… grzybowym. Pod nieskazitelnie czystym, aczkolwiek zbyt skompym uniformem kelnerskim widac bylo wilgotna suknie w kwiaty.
Rumiany jegomosc zdjal tez mokra czapke i usadowil sie bez pytania po drugiej stronie solidnego, secesyjnego, okraglego stolu. Za oknem ciagle padal deszcz.
Watson przypomnial sobie natychmiast niewinnie wygladajce grzybki holenderskie, po zjedzeniu ktorych stracil panowanie nad plastikowym talerzem, a nastepnie nad tez plastikowym stolikiem w deszczowym Krolestwie Niderlandow, nie tak dawno temu.
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
Paryz jesienia naprawde jest piekny a kasztany najlepsze pomyslal mezczyzna, delektujac sie smakiem ostatniego z nich. Niejaki Hans Klos zapalil papierosa w przytulnym bistro " U Zuzanny" jego wzrok skierowany byl na krysztalowa popielnice , w ktorej dopalala sie lista wyksztalconych specjalistow, nie bylo ich znowu tak wielu, mruknal pod nosem, latwo bedzie ich odszukac.
Po drugiej stronie sali przy stoliku pod oknem barczysty jegomosc w ciemnych okularach o kamiennej twarzy zdawalo by sie nie sluchal o czym piskliwie szczebiotala towarzyszaca mu powabna blondynka w zwiewnej sukience, jego spojrzenie wbilo sie w plecy dobrze skrojonego munduru niemieckiego oficera .
Klos zaplacil rachunek i udal sie do wyjscia, potezny dryblas uczynil to samo, po kilku krokacj zatrzymal sie jednak i aksamitnym basem zwrocil sie do blond-pieknosci ....astalavista Baby, poczym zniknal w drzwiach, obiecanki cacanki pomyslala Merlin, zawsze tak mowil lecz nigdy nie wracal....
Watson zamowil jeszcze deser , pobyt na Slowacji bardzo mu sluzyl...
Zgłoś wpis
1988 Postów

()
Latający Holender
W czasie, gdy Doktor zaatakowal deser, na Baker Street mialy miejsce dziwne wydarzenia.
Nieopodal domu Holmes'a zatrzymala sie dorozka z zaciemnionymi szybkami. Z nozdrzy czarnego konia buchala para nie mniej gesta niz londynska mgla, ktora zastapila niedawna mzawke.
Nikt z niej jednak nie wysiadl. Uwaznemu obserwatorowi nie umknelyby jednak uwadze dwa niepokojace swiatelka znajdujace sie dokladnie na wysokosci domniemanej twarzy tajemniczego pasazera.
Holmes, wiedziony niezawodnym instynktem podszedl do okna i zza zaslony wyjrzal na ulice. Zaintrygowany wpatrywal sie w ogniki zza szyby, ktore to przygasaly, to znow jarzyly sie jak gorace wegle. W zasiegu wzroku, poza dorozka nie bylo sladu zycia. Poczul lodowaty niepokoj.
Nagle drzwiczki otworzyly sie z lekkim skrzypnieciem i z powozu wysiadla postac w czerni. Wraz z nia na zewnatrz wydostaly sie kleby aromatycznego dymu, ktory - jak i para z nozdrzy Black Beauty - zintegrowal sie z mgla.
- Dobry towar. - szepnela postac - Pewnie z Lage Landen?
- Nooo. - przytaknal drugi pasazer.
- A wlasciwie od kiedy zajmujesz sie dilerka? - zapytala postac.
W odpowiedzi uslyszala...

***************************************************

Tymczasem Zuzanna wymienila popielnice z niedopalonym skrawkiem papieru, ktory zwinnie schowala w staniczku swojego lowickiego stroju...
Zgłoś wpis
77 Postów
Uma T
(Uma)
Gaduła
Doktor postanowil opuscic przytulna, ciepla, slowacka karczme. Poprosil o rachunek, wypisal zamaszyscie czek i dwie recepy. Jedna podsunal rumianemu, otylemu jegomosciowi siedzacemu wyczekujaco po drugiej stronie stolu.
To dla pana, raz dziennie przed snem, ma pan nadcisnienie i nadwage, prosze dbac o siebie, wyjasnil z naciskiem.
Pulchny mezczyzna nie wydawal sie zaskoczony, przestudiowal uwaznie recepte, zlozyl ja i schowal do juz suchej czapki lezacej na stole, po czym wstal, zalozyl czapke i skierowal sie do rzesiscie oswietlonego baru z monitorem plazmowym. Za kontuarem baru stala klenerka w wilgotnej sukni w kwiaty.

Bardzo mi przykro, ale czekow nie przyjmujemy, oznajmil uprzejmie przywolany skinieniem reki kelner. Moge zaakceptowac recepte, dodal ciszej obojetnie bawiac sie duzym, bialo-czerwonym dlugopisem.
Watson zesztywnial. Czyzby recepta z nazwiskmi Tajemniczego Towarzystwa Wyksztalconych Specjalistow wpadla w niepowolane rece? Starzeje sie, pomyslal. Nazwiska Specjalistow nigdy dotychczas nie byly ujawnione. Czlonkowie Towarzystwa znikneli juz dawno z widoku publicznego, uzywali tylko i wylacznie pseudonimow. W kluczowych momentach historii nigdy nie kontaktowali sie ze soba bezposrednio.
Doktor usmiechnal sie z widocznym wysilkiem i odparl zgodnie z wczesniejszymi instrukcjami:
Mam karte stalego klienta z piecioma piecztkami.
Posiadanie karty zapewnia atrakcyjne przywileje, wyjasnil kelner, dziesiecioprocentowa znizke na nalesniki. A dzisiaj wsrod posiadaczy kart losujemy jednodniowy wyjazd na narty lub baseny termalne w Grecji, Rumunii lub … Holandii.
Zgłoś wpis
10 Postów
john doe
(profesor)
Bywalec
...nie bylo mnie chwile a tu taka impreza
Zgłoś wpis
10 Postów
john doe
(profesor)
Bywalec
Eureka. Kluczem do zagadki okazala sie salatka. Poczul dreszcz od czubka czaszki po podeszwy. Zatrzasl posladkami. Zauwazyl bowiem nagle ze twarz kelnera pokryta jest nordyckimi runami transformujacymi sie w rownie wieowarstwowe azteckie glify, wszystko wyswietlane 6000 klatek na sekunde ktore byl w stanie swobodnie policzyc.

-Terminologia konstruuje rzeczywistosc z trzech wymiarow! - Krzyknal, triumfalnie unoszac rece

Kelner znieruchomial. Watson natychmiast namierzyl krople potu przedzierajaca sie przez kaniony jego zmarszczek niczym buldozer przez hektary swiezego nawozu.

Jego penosc siebie splynela razem z nia.

Pachnacy drozdzami rumiany jegomosc uniosl swa nie skazona mysla twarzoczaszke

-weznjepjerdol - wymodulowal i wrocil to chrupania swojego taleza.

Watson nie mial recepty na tak gwaltowne zwroty akcji.
Kolorowy syfon stanowiacy mix sliwowicy z buchtami znienacka przystroil mu garnitur, komponujac sie na stole w cos na ksztalt trzydziestoszescioscianu otoczonego sliwkowym ornamentem.

-Oh nie szkodzi, moze lisc mientowki?

Terminoligia wstala z konta i przydreptala niewinnie.

-gdzies szanownemu panu umknal ten watek zroszonej deszczem niewiasty sutka sterczacego sztywno.

Teraz mial juz pewnosc. To prowokacja.
Zgłoś wpis
169 Postów
Henryk Owsianko
(HenrykO)
Stary wyjadacz
Hmmm, ciekawe
Zgłoś wpis
1988 Postów

()
Latający Holender
Chyba warto odświeżyć stary wątek?
OSTRZEGA SIĘ PRZED CZYTANIEM BEZ ZAPOZNANIA SIĘ Z WCZEŚNIEJSZA TREŚCIĄ. GROZI SCHIZĄ!
********************************

Watson, pięknie przystrojony buchtami wyszedł na zewnątrz. Od jakiegoś czasu percepcja płatała mu figle. Ze zdziwieniem stwierdził, że nawet to polubił.
Rozejrzał się wokół. Stał na brukowanej ulicy. Przed nim wznosiły się mury monumentalnego, starego kościoła. Obejrzał się za siebie. Ciekaw był, skąd właśnie wyszedł.
- "Coffeeshop/Juice Bar The Old Church" - przeliterował kolorowy neon. - Oh, my goodness! - ucieszył się - jestem w ojczyźnie!
Jednak jego entuzjazm opadł nieco, gdy spojrzał na tabliczkę na rogu: "Oudekerksplein", przeliterował znowu, tym razem z większym trudem.
- Oh-my-god... - podniósł jedną brew - to nie Londyn...

Postanowił iść dalej. Po przejściu kilku kroków zamarł z wrażenia. Zrobiło mu się gorąco, poczuł w sobie buzującą krew. Jego nozdrza, jak u psa gończego rozszerzyły się wciągając wraz z widokiem, jakiego doświadczył, zapach rozwiązania zagadki.
- Jest! Nareszcie! To ona! - bliski ekstazy Doktor miał łzy w oczach. - Poznaję ją! Poznaję!.. Po jej sterczącym sutku!...

Tu narrator stwierdził, że opowie w skrócie:
Watson się znowu ciężko zdziwił, bo okazało się, iż lokalne córy Koryntu ze związku zawodowego "Czerwone Latarnie" z całych Wallen, postanowiły w ramach promocji udostępnić darmowy show Miss Mokrego Podkoszulka. Do którego zresztą dołączyły ochoczo; turystki, tubylczynie i kilku transseksualistów.
Jak Doktor miałby w takim tłumie znaleźć tą jedyną? Najważniejszą? Tę, co ma listę?!...
Z problemu wybawił go sms od Holmes'a: "Szukaj kwiecistej sukienki STOP I nie jaraj tyle STOP Albo jaraj ale nie żryj grzybów STOP".

A Profesor, stojąc na dzwonnicy, przyglądał się wszystkiemu z zaciekawieniem przez lornetkę...
Zgłoś wpis


Bliżej nas