Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Aktualnosci

Raport z weekendowych protestów w Niderlandach. Zamieszki na ulicach i ostra interwencja policji

Agnieszka Halman

22 listopada 2021 10:03

Udostępnij
na Facebooku
Raport z weekendowych protestów w Niderlandach. Zamieszki na ulicach i ostra interwencja policji

Zamieszki w Rotterdamie zakończyły się oddaniem strzałów. AdobeStock/licencja podstawowa

Wprowadzenie nowych obostrzeń przez niderlandzki rząd wywołało niepokój wśród mieszkańców kraju. W czasie weekendu na ulicach zorganizowano protesty, które w niektórych miejscach przerodziły się w prawdziwe zamieszki. Najniebezpieczniej było w Rotterdamie, gdzie policja musiała oddać strzały skierowane w manifestujących.
testek
Reklama

Protesty – piątek

Protesty sprzeciwiające się restrykcjom narzuconym przez władze rozpoczęły się w piątek (19.11). To właśnie wtedy w wielu miastach zorganizowano niewielkie, spokojne demonstracje, które obyły się bez interwencji policji. Jednak to, co wydarzyło się w metropoliach, przerosło wszelkie oczekiwania.

Najgoręcej okazało się być w Rotterdamie. Zdaniem lokalnych mediów protestujący okazali się wyjątkowo agresywni: podpalali samochody, strzelali fajerwerkami, a także rzucali kamieniami w policję. Początkowo służby rozpoczęły interwencję, używając armatek wodnych i oddając strzały ostrzegawcze. Kiedy sytuacja wymknęła się spod kontroli, funkcjonariusze zaczęli strzelać w obronie własnej. Do szpitala przetransportowano trzy osoby.

Prawo do protestu jest bardzo ważne w naszym społeczeństwie, ale to, co widzieliśmy ostatniej nocy, było po prostu zachowaniem przestępczym - Ferd Grapperhaus, minister sprawiedliwości.

Zamieszki w Rotterdamie zakończyły się dopiero po północy. W finalnym rozrachunku dokonaniu 51 aresztowań.

Protesty – sobota

Piątkowa agresja i oddanie strzałów przez policję zaostrzyło konflikt przeciwników obostrzeń i państwa. Choć władze zapewniły, że służby działały zgodnie z literą prawa, to nie każdy wykazywał, co do tego przekonanie. Pojawił się niepokój społeczny, że kolejne demonstracje będą jeszcze bardziej agresywne niż te, które miały miejsce dnia poprzedniego. Lęk okazał się tak wielki, że organizatorzy protestu w Amsterdamie, który miał odbyć się w sobotę, postanowili odwołać wydarzenie.

Nie jesteśmy w stanie zagwarantować bezpieczeństwa uczestnikom - oświadczenie United We Stand, opublikowane na Facebooku.

W całym kraju zorganizowano jedynie kilka pokojowych protestów. Doszło na nich do pojedynczych starć młodzieży z policją, jednak były to sytuacje, które udało się opanować bez większych problemów.

Protesty – niedziela

Agresja niektórych obywateli i chęć walki z władzą powróciły do Niderlandów w niedzielne popołudnie. Policja poinformowała we wstępnym szacunku, że w całym kraju aresztowano co najmniej 28 aresztowań. W Enschede i Groningen gangi rozbijały witryny sklepowe i niszczyły rowery. W Roosendaal i Tilburgu doszło do podpaleń. Podobne ekscesy miały miejsce także w dużych miastach m.in w Rotterdamie. 

Lokalne media podsumowały cały weekend jako ,,karnawał zbrodni”. Uznano, że wydarzenia z piątku pobudziły chuliganów do dokonywania przestępstw, ale wszystko wskazuje na to, że sytuacja ulegnie poprawie z nadejściem nowego tygodnia.

Obostrzenia w Niderlandach

Restrykcje, na które mieszkańcy zareagowali gniewem i frustracją, zostały wprowadzone 13 listopada. Rząd podjął nagłą i niezapowiedzianą decyzję ze względu na rosnącą liczbę zakażeń w Niderlandach i tym samym zważywszy na potencjalną niewydolność służby zdrowia. 

W skład najważniejszych  nowych obostrzeń weszło m.in. zamykanie restauracji do godziny 20:00 oraz sklepów o 18:00. Obywatele muszą pilnować, by do ich domu wchodziły maksymalnie 4 osoby spoza grona domowników, a każdy, kto ma możliwość przejścia w tryb pracy zdalnej, powinien skorzystać z tej bezpiecznej opcji.
Na razie częściowy lockdown ma potrwać maksymalnie przez okres trzech tygodni. Jeżeli nie nastąpi jednak spadek zachorowań, wiele wskazuje na to, że rząd przedłuży czas obowiązywania restrykcji.
Gość
Wyślij


Bliżej nas