Wiosenne szaleństwo i tulipan dla każdego: rozpoczęcie Amsterdam Tulp Festival

Tulp Festival potrwa przez cały sezon kwitnienia kwiatów (31 marca-19 maja). Jego motto to voor iedere Amsterdammer een tulp, czyli „tulipan dla każdego mieszkańca Amsterdamu”. Co roku jesienią w różnych lokacjach sadzone są cebulki tych kwiatów. Do wspólnej zabawy zapraszani są także mieszkańcy miasta, którzy mogą dołożyć swoją cegiełkę do tego, by wiosną Amsterdam stał się jeszcze piękniejszy i bardziej kolorowy. Są to więc tulipany nie tylko dla amsterdamczyków, ale także od nich – zasadzone dla nich samych oraz dla licznie zjeżdżających się do miasta z okazji festiwalu gości.

Dobra wiadomość jest taka, że aby znaleźć rozrzucone po całym mieście klomby kwiatowe, nie musimy się wcale mocno ich naszukać. 85 głównych lokalizacji to miejsca publiczne, ogrody muzealne i hotelowe oraz skwery i przestrzenie w pobliżu najważniejszych budynków.

Jeśli chcemy zobaczyć każdy kwiat sadzony w ramach festiwalu, co do jednej sztuki, na oficjalnej stronie wydarzenia znajdziemy mapkę, z którą raźno będziemy mogli wyruszyć w drogę –  pieszo lub w bardzo holenderskim stylu, czyli na rowerze.

Jesteśmy w mieście tylko na chwilę i przy okazji chcemy zobaczyć kilka najpiękniejszych lokalizacji? Możemy wybrać z przewodnika jedną z proponowanych tras lub udać się w romantyczny rejs łódką po amsterdamskich kanałach i z wody podziwiać miasto w jego wiosenno-kwiecistej szacie.

Tulipan to jeden z symboli narodowych Holandii, co prawda nieoficjalnych, tak jak drewniane saboty czy łaciate krowy i wiatraki, jednak z pewnością nie mniej charakterystyczny. Kwiaty te pojawiły się w Królestwie Niderlandów stosunkowo późno, bo dopiero w połowie XVI wieku, kiedy to kupcy, podróżujący do na tereny Imperium Osmańskiego, przywieźli ze sobą cebulki tych niezwykłych roślin.

Tulipany szturmem podbiły serca Holendrów, a umiejętność wprowadzania w sadzonkach różnorakich mutacji i krzyżowania odmian doprowadziła do powstania setek, a nawet tysięcy różnych rodzajów tego kwiatu. Efektem tego była słynna „tulipanowa gorączka”, zwana także „tulipomanią”.

Holendrzy nagle „postradali rozumy”, cebulkami roślin handlowano na lewo i na prawo, ceny za rzadkie odmiany sięgały setek tysięcy guldenów… Szaleństwo skończyło się tak szybko jak się zaczęło, pozostawiając wiele rodzin bez dachu nad głową, obdarzając nielicznych szczęśliwców wielkimi fortunami, wpływając także na gospodarkę, która zatrzęsła się w posadach.