Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.


„Dlaczego by tak nie umieszczać na znakach
zmiennej treści nad autostradami w Holadnii
napisów po polsku?” Foto: www.brombeer.net

Wywiad z Filipem Cwiklinskim z firmy transportowej „Rent a Bob" o pijanych kierowcach z Europy Wschodniej, dla holenderskiego dziennika NRC Handelsblad.

Kierowcy z Europy Wschodniej powodują wiele wypadków na drogach. W ten weekend znów się działo. „Są lekkomyślni, ponieważ i tak mandaty ich nie dosięgną".

Dwa incydenty na drodze z udziałem
Wschodnioeuropejczyków jednego wieczoru, w ubiegłą sobotę: w okolicach Hendrik-Ido-Ambacht pijany Polak wjechał w pas dzielący jezdnię; przy Moerdijk zginął Litwin, który wyszedł na autostradę w poszukiwaniu pomocy dla swojego rozbitego samochodu.


Czytaj także: Kampania trzeźwy kierowca wśród Polaków?


Wschodnioeuropejczycy, głównie Polacy, coraz częściej uczestniczą w wypadkach drogowych w Holandii. Jak mówi rzecznik Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Holandii - Michael van der Maas: „Polacy nie wiedzą co zrobić ze swoim wolnym czasem, dlatego chętniej sięgają po alkohol".

Ale powodów jest więcej, jak mówi Filip Cwiklinski. Sam jest Polakiem i prowadzi w Holandii własną firmę transportową „Rent a Bob".

NRC Handelsblad: Dlaczego Polacy często jeżdżą za szybko?

Cwiklinski: „Polak bardzo często żyje w przekonaniu, że nie spotka go żadna kara za zbyt szybką jazdę obok radaru. Mandaty nie tak łatwo przesyłane są dalej. Dlatego polski kierowca szybko przestaje myśleć o możliwych konsekwencjach. Myśli sobie: a, mam polski samochód, nic mi nie mogą zrobić".                                                  

NRC Handelsblad: A dlaczego tak często są też pod wpływem alkoholu?

Cwiklinski: „Ma to związek z polską kulturą imprezowania. Holendrzy wypiją może 1 czy 2 piwa więcej niż można. Ale jak Polacy balują, to na tym się nie skończy. W ruch musi pójść wódka".

NRC Handelsblad: Jak można by przeciwdziałać tej lekkomyślności?

Cwiklinski: „Byłoby dobrze, gdyby wprowadzono kampanię ‘trzeźwy kierowca' skierowaną do Polaków. Slogan na temat tzw. boba, czyli niepijącego kierowcy, który odwozi resztę imprezowiczów do domu, na znakach zmiennej treści na autostradach wyświetlany jest póki co tylko po niderlandzku. A dlaczego też nie po polsku?"

NRC Handelsblad: Czy mógłby Pan też wyjaśnić, dlaczego Litwini przechodzili przez A17?

Cwiklinski: „Takie rzeczy zdarzają się też w Polsce. Tam nie ma telefonów alarmowych przy autostradzie. Myślę, że ok. 80 procent Polaków naprawia samochód samodzielnie. Z przyzwyczajenia robią tak też w Holandii".
logo_nrc_handelsblad2.jpg

Cały wywiad w dzienniku NRC Handelsblad




Gość
Wyślij


Bliżej nas