Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Czytelnia

Dziwne niderlandzkie atrakcje. 4 rzeczy, które możesz doświadczyć tylko w kraju tulipanów

Agnieszka Halman

09 kwietnia 2022 07:54

Udostępnij
na Facebooku
Dziwne niderlandzkie atrakcje. 4 rzeczy, które możesz doświadczyć tylko w kraju tulipanów

Frikandel z automatu jest równie pyszny, jak ten bezpośrednio z baru. Wikipedia/Ciell

Kraj tulipanów ma do zaproponowania naprawdę wiele, jeśli jest się głodnym wrażeń turystą. Prócz niezwykłych plenerów (Veluwe, Texel) i ośrodków kultury (Muzeum van Gogha, Dom Anny Frank) można także skorzystać z mniej typowych atrakcji. Niektóre z nich, mogą wydać się naprawdę dziwne, ale ich doświadczenie z pewnością przyniesie masę zabawy.
Planujesz wycieczkę po Niderlandach? Może jesteś mieszkańcem lub mieszkanką tego kraju i chcesz doświadczyć czegoś niezwykłego? Podpowiadamy, jak urozmaicić sobie czas najdziwniejszymi atrakcjami.
testek
Reklama

Zejdź najniżej, jak się da

Osoby, które cierpią na lęk wysokości, z pewnością nie skorzystają z takich niderlandzkich atrakcji, jak Euromast, czy Diabelski młyn Scheveningen. Ciekawą alternatywą może okazać się dla nich odwiedzenie polderu Zuidplas obok Rotterdamu, który jest najniżej położonym punktem w całych Niderlandach.

Miejsce powstało w XIX w. w wyniku osuszenia jeziora Zuidplas celem eksploatacji pokładów torfu. Choć przebywanie tam może okazać się początkowo zupełnie pospolite, to uświadomienie sobie, że stoi się na ziemi położonej 6,76 m poniżej poziomu morza może już wywołać różne emocje. Jest to doświadczenie nietypowe, jednak z pewnością warte przeżycia.

Do 1995 r. polder Lage Land był uważany za najniższy punkt w Niderlandach. Stracił swój tytuł, gdy okazało się, że Zuidplas jest o dwa centymetry niższy.

Zjedz frikandele z automatu

Niderlandczycy, podobnie jak inne narody, posiadają swoje ulubione lokalne przysmaki, bez których po prostu nie mogą żyć. Do najpopularniejszych przekąsek należą między innymi frikandele. Te niderlandzkie kiełbaski są podawane w podobny sposób, jak amerykańskie hot-dogi, jednak ich smak jest zupełnie inny. Wynika to z faktu, że w przeciwieństwie do parówki posiadają mniej zmielone mięso, a także zawiera inne przyprawy m.in. dużą ilość gałki muszkatołowej.
Frikandel z frytkami.
Frikandel z frytkami. Źródło: Adobe Stock/licencja podstawowa

Regionalny fast food smaży się na głębokim tłuszczu, a zajada najczęściej razem z frytkami.

Będąc w Niderlandach, nie sposób nie spróbować tej potrawy, ale nietypowe jest to, że frikandele można kupić także w… automacie! Na nietypowy pomysł przyspieszenia obsługi wpadła kilka lat temu firma FEBO. Od tego czasu mieszkańcy nie muszą już czekać na swoją ulubioną kiełbaskę. Po prostu wrzucają drobne i mogą zajadać ze smakiem.

Przejedź się rowerem przez Rijksmuseum

Wizyta w Rijksmuseum z pewnością nie jest niczym dziwnym podczas pobytu w Niderlandach. To największe muzeum, w kraju, które prezentuje ponad milion zapierających dech w piersiach eksponatów. Nietypowe jest jednak to, że miejsce może być odwiedzane nie tylko na piechotę, ale także na rowerze. 

Struktura budynku od kilku lat jest dostosowana dla wielbicieli jednośladów. Ci mogą swobodnie przenosić się z centrum do południowej części miasta, dzięki tunelowi zlokalizowanemu pod galerią. Przejeżdżający tak naprawdę znajdują się na obszarze Rijksmuseum i samo uczucie, że siedzi się na rowerze w takim miejscu jest dziwne i ekscytujące.

Zdarza się, że kiedy liczba odwiedzających Rijksmuseum jest naprawdę wielka, ochroniarze zamykają przejazd dla rowerów, by zapewnić bezpieczeństwo przechodniom.

Sprawdź, czy nosisz w sobie czarną magię

W Niderlandach znajduje się również nietypowa atrakcja dla osób zafascynowanych światem magii. Turyści  w prosty sposób mogą upewnić się, że nie są czarownikiem lub czarownicą. Wystarczy, że wybiorą się do Oudewater obok Utrechtu i zważą się na miejskiej wadze.

Początkowo waga zlokalizowana na środku miasta określała ciężar towarów sprzedawanych na targu. Z czasem (według legendy) mieszkańcy wioski zaczęli jej używać, by sprawdzać osoby podejrzane o korzystanie z czarnej magii. W ten sposób chcieli udowodnić, że są uczciwi, a każdy, kto został zważony, otrzymywał odpowiedni certyfikat. 

Praktykę ważenia w formie atrakcji stosuje się po dziś dzień. Każdy, kto okaże się znacznie lżejszy, niż wskazywałaby na to jego postura, zostanie uznany za czarownicę lub czarownika.
Gość
Wyślij


Bliżej nas