Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Pomarańczowe szaleństwo


Foto: istockphoto.com
Wstrzemięźliwi z natury Holendrzy, dają upust swoim emocjom podczas ważnych imprez sportowych i w Dniu Królowej (Koninginnedag). Ogarnia ich wówczas prawdziwe „pomarańczowe szaleństwo” (Oranjegekte).

Wszystkie ulice przystrojone są flagami, balonami i proporczykami w kolorze pomarańczowym. Trwają właśnie Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, tak więc wystarczy rozejrzeć się wokół, nie sposób nie zauważyć symptomów „pomarańczowej gorączki".

Dlaczego Holendrzy upodobali sobie właśnie ten kolor? Nie ma go nawet na fladze narodowej. Skąd więc pomarańczowy?

Aby rozszyfrować tę zagadkę, musimy cofnąć się w czasie i to o ponad 400 lat. To właśnie w XVI-tym wieku żył narodowy bohater Holendrów – Willem van Oranje, w Polsce lepiej znany jako Wilhelm Orański.

Tereny obecnej Holandii znajdowały się od 1477 roku pod panowaniem Habsburgów, najpierw austriackich, później – hiszpańskich. W 1572 roku to właśnie Willem van Oranje był przywódcą walk z Hiszpanią o niepodległość. I to dzięki niemu powstała Republika Zjednoczonych Prowincji.

Willem zginął tragiczną śmiercią, zabity przez katolickiego fanatyka. Dla Holendrów na zawsze pozostanie bohaterem. Nie bez powodu narodowy hymn Holandii (Wilhelmus) – opiewa jego heroiczne czyny.

Także w tym szaleństwie jest metoda! Holendrzy ubierając się na pomarańczowo, odwołują się do historycznych tradycji. ‘Oranjegekte’ jest przejawem ich patriotyzmu i chęci solidaryzowania się z innymi. W dniu ważnego meczu, w którym gra ich reprezentacja, Holendrzy są jednym narodem.

Zasmakujcie też trochę tej pomarańczowej ekscytacji!

 

Gość
Wyślij


Bliżej nas