Witam czy mial ktos podobna sytuacje bo juz niewiem co robic. Mialam stluczke z tirem w holandii na rondzie niedaleko lotniska w Eindhoven. Sytulacja byla taka ze kierowca tira najwidocNiej nie trzymal hamulca i pchal moj samochod. Szkody na 8000€. Ze wzgledu na to ze nie znam jezyka moja kuzynka zadzwonila na policje podala miejsce wypadku. Przyjechala jakas pani z pomocy drogowej( zoltym samochodem z czarnymi napisami). Babeczka gadala po niemiecku wiec kazala nam zjechac na parking. Dala dokumentwypadku do wypelnienia. Holender wypisal swoja czesc i babka tlumaczac mi na niemiecki pomogla mi wyspisac moja czesc po czym kazala podpisac i z tym dokumentem zgloscic sie do ubezpieczalni.w tym czasie przyjechala policja popatrzyli na szkody porozmawiali ze soba ( ja nic nie rozumialam) po czym powiedziala ze mam jechac . Oddalam sprawe do polsko niemieckiego adwokata. Niestedy nie poradzila sobie bo wypadek podlega pod prawo holenderskie.zglosilam sie wiec do holenderskiego adwokata ktory rozniez rozmawia w jezyku niemieckim.adwokat byl pewny ze sprawa jest wygrana. Gdzie po 2 miesiacach korespondowania okazalo sie ze holender w miejscu wpisania swoich szkod napisal ze to ja mu wjechalam szybko na pas i mocno zahamowałam co jest nie prawda. CY mozna podwazyc waznosc dokumentu ze wzgelu na to że kobieta wprowadzila mnie w blad kazac mi podpisac dokument.