Jedenaście przypadków „brytyjskiej” odmiany koronawirusa w Niderlandach. Władze ostrzegają obywateli

Pierwszy przypadek odmiennej mutacji koronawirusa miał być zdiagnozowany w Niderlandach już kilka tygodni temu. Informacja ta była jednak niepotwierdzona i dopiero teraz, gdy pojawiły się nowe przypadki, można mówić o rozwoju „brytyjskiego” koronawirusa.

Pięć osób, które zostały zdiagnozowane w Rotterdamie, zachorowały w tym samym miejscu. Ogniskiem była szkoła podstawowa, która aktualnie jest badana przez oddziały RIVM.

Mieszkaniec z Nijmegen, który także został zdiagnozowany, potwierdził, że przebywał w Wielkiej Brytanii i to właśnie tam doszło do zakażenia.

Nowa odmiana koronawirusa, która pojawiła się w Wielkiej Brytanii, różni się od COVID-19, który był dotąd znany ludzkości. Tym razem wariant wirusa jest bardziej zmutowany: 17 razy bardziej niż wirus z Wuhan.

Niderlandzkie władze ostrzegają obywateli, że nowy wirus może być jeszcze bardziej niebezpieczny. Wciąż trwają nad nim badania, jednak wiele wskazuje, że dodatkowe mutacje mogą negatywnie wpływać na rozprzestrzenianie się choroby.

Eksperci zajmują się także sprawdzaniem, czy nowa mutacja będzie odporna na działanie szczepionek, które niedawno zaczęły być  rozpowszechniane na szeroką skalę. Z obecnie dokonanych badań wynika, że wakcynacja może pozytywnie chronić także przed „brytyjską” odmianą.

Niderlandy w obawie przed zwiększoną liczbą zachorowań na koronawirusa zdecydowały się na odwołanie wszystkich lotów do Wielkiej Brytanii.

Na razie rząd nie zdecydował się na wprowadzenie zakazu na podróże drogowe, morskie i kolejowe, ale według lokalnych mediów: niewykluczone, że sytuacja ta nie ulegnie zmianie.