Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Aktualnosci

Lekarz używał własnego nasienia do zapłodnienia in vitro. Był dawcą dla 49 dzieci

Judyta Szynkarczyn

16 kwietnia 2019 16:55

Udostępnij
na Facebooku
Lekarz używał własnego nasienia do zapłodnienia in vitro. Był dawcą dla 49 dzieci

Doktor Jan Karbaat używał własnego nasienia do wielu zapłodnień in vitro. Fotolia/Royalty free

49 osób, po latach wątpliwości, może mieć pewność, że ich biologicznym ojcem jest doktor Jan Karbaat. Wyniki badań DNA nie pozostawiają złudzeń: lekarz, który zajmował się leczeniem niepłodności, pomagając kobietom w Holandii zajść w ciążę dzięki technice in vitro, do zapłodnienia używał również swojego nasienia.
testek
Reklama

To już pewne

Matki dzieci urodzonych w klinice Medisch Centrum Bijdorp w Barendrechcie nie miały pojęcia, że dawcą spermy jest lekarz, który zajmował się inseminacją. Tzw. Karbaatkinderen, czyli dzieci, które podejrzewały, że są dziećmi Karbaata, walczyły o przeprowadzenie odpowiednich badań. Sąd w Rotterdamie, ze względu na doniesienia o wielu nadużyciach w placówce medycznej i silne oznaki dawstwa od jej dyrektora Karbaata, w lutym tego roku pozwolił na porównanie materiału genetycznego pochodzącego od 49 osób z DNA lekarza. Wyniki opublikowane w piątek, 12 kwietnia, rozwiały wszelkie wątpliwości – dawcą nasienia na pewno był Jan Karbaat.
Tim van der Meer, prezes Fundacji Donorkind, jest zadowolony, że lata niepewności dobiegły końca. „Wiedza o tym, kim jesteś i kim jest twoja rodzina, ma ogromne znaczenie dla dzieci dawców”.
Możliwe, że nieznanych potomków doktora Karbaata jest w Holandii więcej. Biorąc pod uwagę, że był aktywny zawodowo od lat 70. poprzedniego wieku, mogą być one w różnym wieku. Dotarcie do wszystkich nie jest jednak możliwe, ponieważ wiele osób nie wie, że urodziło się dzięki nasieniu dawcy. „W przeszłości lekarze radzili rodzicom, by trzymali to w tajemnicy” – twierdzi Van der Meer.

„Kłamiesz, doktorku!”

Praktyki w leczeniu niepłodności doktora Jana Karbaata szczegółowo opisał Kamil Bałuk w reportażu „Wszystkie dzieci Louisa” (Alle kinderen van Louis: Een zoektocht naar afkomst), wydanym w 2017 roku przez wydawnictwo Dowody na Istnienie. Polski dziennikarz odbył rozmowę z byłym dyrektorem kliniki w Barendrechcie jeszcze przed jego śmiercią. W czasie wywiadu Karbaat nie przyznał się do tego, że użył własnego nasienia do zapładniania pacjentek. Nie wyraził również woli, aby przeprowadzić badania DNA, które potwierdziłyby jego wersję.
Na swoim profilu na Instagramie Bałuk wspomina rozmowę z doktorem i premierę swojego reportażu, która odbyła się w zeszłym roku w Amsterdamie. To wtedy poznał kilkoro dzieci, które do złudzenia przypominały z wyglądu Jana Karbaata.

„Kłamiesz, doktorku!”, pomyślałem tamtego popołudnia, kiedy Jan Karbaat siedział przede mną na fotelu, popijając wino i mówił: – Nigdy nie użyłem swojego nasienia do zapładniania kobiet w mojej klinice w Barendrechcie.
[...]
Rok temu, w Amsterdamie, po premierze „Wszystkich dzieci Louisa” otoczyła mnie grupka około 8 osób.
– Patrząc na nas, domyślasz się pewnie, kim jesteśmy? – spytała jedna z kobiet, a mnie zmroziło.
Spojrzałem – Karbaat. Bardzo podobni. Już wtedy wiedzieli.
[...]
„Nigdy nie użyłem swojego nasienia”, mówił.
„Kłamałeś, doktorze Karbaat”, wróciła do mnie dzisiaj myśl, kiedy włączyłem kawałek nagrania po raz kolejny. ~Kamil Bałuk, cyt. z: instagram.com/kamilbaluk/

Wyświetl ten post na Instagramie.

„Kłamiesz, doktorku!”, pomyślałem tamtego popołudnia, kiedy Jan Karbaat siedział przede mną na fotelu, popijając wino i mówił: - Nigdy nie użyłem swojego nasienia do zapładniania kobiet w mojej klinice w Barendrechcie. O tej klinice i o tym lekarzu piszą od wczoraj BBC, The Independent, The Guardian, New York Times, Euronews. W Holandii 49 osób dowiedziało się w piątek, że ich ojcem biologicznym jest właśnie Jan Karbaat, szef banku nasienia, do którego przed laty przychodziły ich matki. Czy gdyby żył, przejąłby się? - Jeśli dziennikarze się ciebie czepiają, pozwól im napisać, co chcą. Po trzech tygodniach i tak wszyscy o tym zapomną – powiedział tamtego popołudnia. - Poddałby się pan testom DNA, żeby rozwiać plotki? - spytałem. - Nie wierzę w takie testy. – uśmiechnął się. Kiedy się spotkaliśmy, miał prawie 90 lat. Żeby wstać z fotela musiał już wtedy używać specjalnej dźwigni, ledwo chodził. Ale humor mu dopisywał. Z Holendrami już nie rozmawiał, ale do Polski miał sentyment – wynajmował apartment parze z Opola i bardzo ich polubił. Rozmowę, mimo jego oporu, nagrywałem. Być może to najważniejsze nagranie, jakie mam. Okazało się, że była to jego ostatnia w życiu długa rozmowa z dziennikarzem, ostatni ślad. „Jedźcie do Karbaata, jest najlepszy”, mówili latami holenderscy ginekolodzy. Dzisiaj niektórzy wolą o tym nie pamiętać. Rok temu, w Amsterdamie, po premierze „Wszystkich dzieci Louisa” otoczyła mnie grupka około 8 osób. - Patrząc na nas, domyślasz się pewnie, kim jesteśmy? - spytała jedna z kobiet, a mnie zmroziło. Spojrzałem – Karbaat. Bardzo podobni. Już wtedy wiedzieli. Poszliśmy na piwo. Opowiadali, jak się poznawali, jak odkryli, że wszyscy lubią ostre przyprawy, mają podobne zawody – wielu z nich w sektorze medycznym. Mieszkają w całej Holandii. Większość domyślała się od dawna. Byli bardzo ciekawi mojego ostatniego spotkania z Karbaatem. - Masz nagranie? - spytali. - Ciekawie byłoby posłuchać jego głosu i tego, o czym opowiadał. Dużo mówił o swoim życiu? Umówiliśmy się na odsłuchiwanie. „Nigdy nie użyłem swojego nasienia”, mówił. „Kłamałeś, doktorze Karbaat”, wróciła do mnie dzisiaj myśl, kiedy włączyłem kawałek nagrania po raz kolejny.

Post udostępniony przez Kamil Bałuk (@kamilbaluk)

Gość
Wyślij


Bliżej nas