Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Aktualnosci

Listy-bomby powróciły. Kolejne eksplozje w Amsterdamie i Kerkrade

Agnieszka Halman

12 lutego 2020 08:00

Udostępnij
na Facebooku
Listy-bomby powróciły. Kolejne eksplozje w Amsterdamie i Kerkrade

Koperty i listy, które stanowiły ,,przykrywkę” dla ładunku, pochodziły z Centralnej Agencji Windykacyjnej. AdobeStock/licencja podstawowa

W styczniu w Niderlandach doszło do serii wybuchów listów z ładunkiem. 12 lutego miały miejsce kolejne eksplozje, tym razem w Amsterdamie oraz Kerkrade. Nie wiadomo, czy wybuchy są połączone z tymi, do których doszło na początku roku.
testek
Reklama

Kolejne listy

Eksplozja w Amsterdamie miała miejsce na poczcie, w budynku jednej z korporacji na Balstoen o godzinie 8 rano. Policja szybko ustaliła, że nikt nie został poważnie ranny.

Pół godziny później na poczcie Wiebechstraat w Kekrade doszło do analogicznej sytuacji. I tu obyło się bez ofiar, a firma została ewakuowana. Na miejscu pojawiły się służby zajmujące się sprawą poprzednich wybuchów.

Niebezpieczne bomby

Poprzednie paczki zawierające ładunek wybuchowy zostały sprowadzone do jednej sprawy. Łączyło je bowiem to, że koperty i listy, które stanowiły ,,przykrywkę” dla ładunku, pochodziły z Centralnej Agencji Windykacyjnej.

Śledczy ustalili, że firma nie jest odpowiedzialna za wysyłanie bomb m.in. dlatego, że sama otrzymała niebezpieczną paczkę, wysłaną do swojej głównej siedziby w Rotterdamie.

Policja nie ustaliła, czy ładunki, które wybuchły w Amsterdamie i w Kerkrade również były ukryte w charakterystycznej kopercie.

List posiada wybrzuszenie, na którym przyklejone jest logo Centralnej Agencji Windykacyjnej (CIB), co powoduje trudności w otwarciu. Pod żadnym pozorem nie można dotykać takiej koperty!

Precedens?

Poprzednie paczki w przeciwieństwie do tych z 12 lutego, pomimo ogromnego zagrożenia, nie wybuchały. Rzecznik policji podkreśla jednak, że mogło dojść do eksplozji, które skutkowałyby poważnymi obrażeniami ciała, a nawet śmiercią.

Listy trafiły do dwóch hotelów i stacji benzynowej w Amsterdamie, agencji nieruchomości w Utrechcie oraz stacji paliw, firmy samochodowej i agencji windykacyjnej w Rotterdamie.

Nadawca nie został jeszcze zatrzymany, ale służby są przekonane, że za wszystkie sytuacje jest odpowiedzialna jedna osoba.
Gość
Wyślij


Bliżej nas