Zamieszki w Europie po półfinale mundialu. We Francji zginął nastolatek, w Holandii interweniowała policja

W środę 14 grudnia reprezentacje Francji i Maroka rozegrały mecz o finał mundialu. Zwyciężyła drużyna z Europy, która strzeliła dwa gole. Za jeden odpowiadał Theo Hernandez, a za kolejny Randal Kolo Muani. 

Pomimo wyniku eksperci opisywali grę Marokańczyków jako bardzo dobrą. Piłkarze z pewnością dali z siebie wszystko, jednak przeciwnik okazał się po prostu za mocny. Na murawie pojawiały się emocje, ale te niebezpieczne, które spowodowały tragedię, pojawiły się dopiero po zakończonym spotkaniu.

Po skończonym meczu kibice obu drużyn wyszli na ulice w wielu miastach Europy. Największe zgromadzenia miały miejsce we Francji i Belgii: w Paryżu, Cannes, Lyonie, Nicei oraz Antwerpii i Brukseli. To właśnie tam doszło do starć z policją, które skończyły się setkami zatrzymań.

Do prawdziwej tragedii wywołanej zamieszkami doszło jednak we francuskim mieście Montpellier. Grupa osób zaatakowała pojazd, by zdjąć francuską flagę z okna samochodu. W efekcie kierowca przyspieszył i uderzył w 14-latka. Chłopiec wpadł pod koła i zginął na miejscu.

Niebezpieczne sytuacje wywołane wynikiem meczu miały także miejsce w Niderlandach. To już trzecia sytuacja w ciągu całego mundialu, kiedy policja musi interweniować po zachowaniu marokańskich kibiców. Do największej liczby zatrzymań doszło w Amsterdamie i Rotterdamie.

Sytuacja w Holandii ustabilizowała się dopiero po północy, jednak ryzyko, jakie stwarzają kibice, jest dalej tematem do dyskusji. Zdaniem policji każde zgromadzenie rozpoczyna się spokojnie: kibice rozdają jedzenie, skandują. Dopiero później zbierają się osoby, które szukają konfrontacji ze służbami. Są to miłośnicy drużyny z Maroka, jednak nie zawsze są to obywatele tego afrykańskiego kraju. Wspierający pochodzą z różnych części świata.