Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Czytelnia

Nowy Jork był niegdyś… Nowym Amsterdamem. Holenderska mniejszość w Ameryce

Karolina Sobczak

15 czerwca 2018 15:47

Udostępnij
na Facebooku
Nowy Jork był niegdyś… Nowym Amsterdamem. Holenderska mniejszość w Ameryce

Tradycyjne stroje i tańce holenderskie w Stanach Zjednoczonych. Pxhere.com/CC0 Public Domain

Obecnie niewiele się mówi o wpływie Holendrów na historię Stanów Zjednoczonych, a – według statystyk – aż 4,5 miliona Amerykanów przyznaje się do niderlandzkich korzeni. Czy wiedzieliście, że Nowy Jork w siedemnastym wieku, w czasach kolonialnych, nazywał się Nowy Amsterdam? O początkach osadnictwa, a także o tym, jak Amerykanie stworzyli małą Holandię w stanie Michigan, przeczytacie poniżej.
Na przestrzeni kilku wieków fale holenderskich emigrantów, wyjeżdżających do Stanów Zjednoczonych, zaszczepiły w tym kraju swoją kulturę, która przetrwała do dziś. Początek niderlandzkiego osadnictwa przypada na pierwszą połowę siedemnastego wieku, kiedy Holandia przeżywała swój złoty wiek (nid. Gouden Eeuw). Ówcześnie kraj dorobił się wysokiej pozycji na arenie międzynarodowej m.in. dzięki prowadzeniu międzykontynentalnej wymiany handlowej.

Nowy Amsterdam

W siedemnastym wieku holenderscy przedsiębiorcy założyli Nową Niderlandię: kilka miast z punktami handlowymi i fortyfikacjami, które położyły podwaliny pod aktualnie istniejące miasta. Oryginalna nazwa Nowego Jorku to właśnie Nowy Amsterdam, a trzecia główna osada Nowej Niderlandii, Wiltwyck, znana jest dziś pod nazwą Kingston. Nowy Amsterdam był punktem handlowym pośredniczącym między Ameryką Północną, Karaibami a Europą, a także – ze względu na położenie geograficzne – jedną z najpopularniejszych placówek handlowych.

W Nowym Amsterdamie używano około osiemnastu języków, m.in. niderlandzkiego, duńskiego, angielskiego, flamandzkiego, francuskiego, niemieckiego, irlandzkiego, włoskiego, norweskiego, portugalskiego, szkockiego, szwedzkiego, walońskiego, czeskiego i polskiego.

W 1664 roku Anglicy przejęli kolonię i zmienili nazwę na Nowy Jork. Holendrom na krótko udało się zająć ją ponownie, a pod naciskiem Anglii wkrótce postanowili wymienić amerykańską kolonię na Surinam w Ameryce Południowej, co było dla nich bardziej opłacalne.

Do czasów obecnych zachowało się niewiele pozostałości z czasów osadnictwa holenderskiego. Zabytki siedemnastowieczne w Nowym Jorku w większości nie przetrwały próby czasu – miasto rozrasta się dynamicznie i trudno jest sobie wyobrazić holenderskie domy pośród wieżowców na Wall Street.
Dyckman Farmhouse to najstarszy holenderski dom na Manhattanie.
Dyckman Farmhouse to najstarszy holenderski dom na Manhattanie. Wikimedia.org/ Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license/Beyond My Ken

Holenderscy Amerykanie i ich tradycja

Najwięcej obywateli z holenderskim rodowodem mieszka w stanie Michigan – w jego zachodniej części znajduje się miasto Holland, znane z kultywowania tradycji niderlandzkich osadników.
Holland nazywane jest The Tulip City, czyli miastem tulipanów. Można tam zobaczyć typowo holenderski element krajobrazu, czyli najstarszy wiatrak De Zwaan. Powstał on w 1761 roku w Holandii i został przetransportowany w częściach do Michigan za sprawą Willarda Wichersa, który odkupił go od rządu za 2800 dolarów z zamiarem postawienia go jako symbolu holenderskiej historii swojego miasta.
Wiatrak De Zwaan, który przebył daleką drogę z Holandii do Stanów Zjednoczonych.
Wiatrak De Zwaan, który przebył daleką drogę z Holandii do Stanów Zjednoczonych. Flickr.com/Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)/LadyDragonflyCC - >;<
Tulip Time Festival odbywa się w Holland nieprzerwanie od 1929 roku i ma na celu kultywowanie holenderskiej tradycji pierwszych osadników. W czasie wydarzenia tulipany można spotkać na każdej ulicy. Festiwalowi towarzyszy również taniec w tradycyjnych holenderskich strojach, w tym w słynnych klompach, czyli charakterystycznych drewnianych butach. Na uczestników czekają ponadto stoiska z holenderską żywnością i rzemiosłem. Częścią festiwalu jest Volksparade – przemarsz ulicami miasta w siedemnastowiecznym ubiorze.
Przed rozpoczęciem parady uczestnicy, tak jak w Holandii za dawnych czasów, czyszczą ulicę za pomocą mioteł i wody. Dorośli i dzieci chwytają za miotły i wspólnie sprzątają główną drogę, nawiązując do tego rytuału odbywanego w kraju tulipanów po zimie. Na końcu burmistrz sprawdza czystość ulicy testem białej rękawiczki i zaczyna się Volksparade. Maszerują dorośli, dzieci, a nawet psy – a to wszystko przy akompaniamencie orkiestry uderzającej w rytm drewnianymi butami.
Tulip Time Festival nie jest jedyną uroczystością podtrzymującą holenderską tradycję. Dla mieszkańców stanu Michigan organizowanie festiwali odwołujących się do czasów osadnictwa jest dobrą okazją do zacieśnienia więzi sąsiedzkich. Holenderskie dziedzictwo jest nieodłączną częścią amerykańskiej kultury, która zbudowała na nim część swojej tożsamości.
Od nazwy miasteczka Breukelen pochodzi późniejsza, nieco przekształcona, słynna nazwa jednej z dzielnic Nowego Jorku – Brooklyn. O Kasteel Huis te Nijenrode w Brukelen i innych niesamowitych zamkach Holandii przeczytacie w tym artykule.
testek
Reklama
Gość
Wyślij


Bliżej nas