Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Polacy w Holandii

Polak nie chciał podpalić się w Ambasadzie RP. Sąd jednak orzekł, że jest winny

Judyta Szynkarczyn

30 maja 2019 17:07

Udostępnij
na Facebooku
Polak nie chciał podpalić się w Ambasadzie RP. Sąd jednak orzekł, że jest winny

Oskarżony twierdzi, że nie chciał nikogo skrzywdzić, a jedynie zwrócić uwagę na problemy Polaków pracujących w Holandii, szczególnie tych zatrudnionych przez agencje pracy. Fotolia/Royalty free

29 maja br. Radosław B. został skazany na pół roku więzienia za stworzenie zagrożenia w placówce dyplomatycznej. Polak zrobił to, by zwrócić uwagę Holendrów na wyzysk rodaków w kraju tulipanów.
testek
Reklama

Werdykt: Polak winny

Jak podał „Algemeen Dagblad”, pracownicy placówki dyplomatycznej obawiali się, że mężczyzna dokona samospalenia. Sędziowie uważają, że przemawiało za tym kilka argumentów: Radosław zabrał ze sobą 4,5 litra płynu łatwopalnego, a łącznie 2 litry wylał na siebie. Polak w czasie rozprawy przekonywał, że zapalniczka, którą trzymał, nie działała. Według sędziów nie jest jasne, czy przedmiot faktycznie nie mógł być źródłem ognia. Ponadto oskarżony, w czasie incydentu w ambasadzie, w kieszeni miał inną, działającą zapalniczkę.
Sąd orzekł, że niebezpieczeństwo było realne i Polak został skazany na 15 miesięcy więzienia, w tym 9 w zawieszeniu. Kara okazała się wyższa niż ta, której domagał się prokurator, czyli 12 miesięcy. Radosław nie trafi jednak za kratki, ponieważ spędził już pół roku w areszcie.
Według „Algemeen Dagblad”, Polak nie zgadza się z rozumowaniem sądu. „Jest szczęśliwy, że nie musi iść do więzienia, ponieważ przebywa w areszcie od sześciu miesięcy. Badamy werdykt i sprawdzamy, czy istnieją możliwości odwołania” – powiedział prawnik mężczyzny, Sanders Rens.

Nieuczciwe praktyki agencji pracy

O sprawie Radosława B. pisaliśmy kilkakrotnie. Polak w październiku zeszłego roku udał się do Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Hadze przy Alexanderstraat 25, oblał się paliwem i – z zapalniczką w dłoni – groził, że się podpali. Po kilkugodzinnych negocjacjach został wyprowadzony z budynku i aresztowany. Mężczyzna twierdzi, że ten akt miał być protestem wobec wykorzystywania polskich pracowników przez agencje pracy w Holandii.
Motywy zdarzenia zrelacjonował w wywiadzie opublikowanym 16 maja br. na łamach „Algemeen Dagblad”. Podkreślił, że Polacy otrzymują umowy niezgodne z ustaleniami zawartymi przed wyjazdem do Holandii: stawka na dokumentach jest zaniżona, nie zgadzają się także nazwy stanowisk pracy. Radosław powołał się na sytuację z własnego doświadczenia: „Ja na przykład pracowałem całe życie na wózku widłowym, a teoretycznie w umowie nigdy nie miałem czegoś takiego. Zawsze jednak w Polsce, kiedy podpisywałem umowę, to był operator wózka widłowego”.

Polak powiedział także, że incydent w haskiej ambasadzie nie miał na celu wyrządzenia komukolwiek krzywdy.
Gość
Wyślij


Bliżej nas